Aktorki o scenach rozbieranych
Fragmenty wypowiedzi lub wywiadów polskich aktorek dotyczące scen rozbieranych:
- Tamara Arciuch - "Czy przyjęłabyś rolę, która by wymagała rozebrania? Wszystko zależałoby od kontekstu w jakim taka scena byłaby użyta i od reżysera. Jeśli uznałabym, że taka scena jest niezbędna - pewnie bym się zgodziła." (czat plejada.pl)
- Anna Dereszowska - "Jak się Pani czuje rozbierając się na planie ? Nie zdarzyło mi się rozebrać na planie do naga, ale jest to dla mnie mocno krępujące. Mam sporo kłopotów z samoakceptacją, a z drugiej strony taki wybrałam sobie zawód, więc muszę być konsekwentna. Staram się jednak w miarę możliwości ograniczać nagość w tym co gram. Jakiej roli nigdy by Pani nie przyjęła i dlaczego? Na szczęście nie dostaję takich propozycji, które z góry odrzuciłabym. Pewnie, gdybym dostała rolę "nagiego ozdobnika" - podziękowałabym za nią bez zastanowienia." (czat plejada.pl)
- Ewa Gorzelak - "Czy zagrałaby pani w filmie w którym wymagana by była scena łóżkowa? Jeżeli byłoby to umotywowane to tak. Ale jestem przeciwniczką rozbierania aktorek tylko po to, żeby było ciekawiej." (czat plejada.pl)
- Krystyna Janda - "Jedynym filmem, w którym zagrała pani w scenie rozbieranej, jest „Przesłuchanie" Ryszarda Bugajskiego. Czy pokazała pani ten film swojej wówczas siedmioletniej córce? Czy dziś zagrałaby Pani w scenie rozbieranej? Jeśli nie, to czego by się Pani wstydziła? Marysia zobaczyła „Przesłuchanie" dużo później, a moi synowie chyba nie widzieli go do dzisiaj, mimo że film jest „lekturą obowiązkową" w wielu liceach. Dziś zagrałabym w takiej scenie, wcześniej szczegółowo omówionej z reżyserem i operatorem, tylko wtedy, jeśli temat byłby równie ważny, a scena artystycznie uzasadniona i niezbędna jak w „Przesłuchaniu". Gdybym się na to zdecydowała, musiałoby to być omówione w najdrobniejszych szczegółach. Materiał zmontowany, pokazany najpierw mnie itd. itd… A o wstydzie w takim wypadku nie ma mowy." (Wprost)
- Izabella Miko - "Lubię swoją fizyczność, staram się nie pielęgnować kompleksów, dzięki temu nie myślę o tym, jak wyglądam, tylko mogę skupić się na tym, kogo gram. Zdjęcia rozbierane są zawsze wyzwaniem, ale chyba nie większym niż każda rola filmowa. Bo czy gorzej się jest się obnażyć fizycznie czy psychicznie. Ten zawód wymaga obu tych rzeczy." (Super Ekspress)
- Maja Ostaszewska - "Ma Pani na koncie sceny erotyczne - i w filmie, i w teatrze. Kiedy i dlaczego się Pani na takie sceny decyduje? Pewnie to jest obwarowane jakimś warunkami, prawda? Wtedy, kiedy one absolutnie mają sens. Życie intymne jest integralną częścią naszego życia, jest tak samo ważne jak nasze życie uczuciowe. W dzisiejszych czasach, w filmach współczesnych, nie widzę powodów dlaczego te tematy powinny być tematami tabu. Bardzo często opowiadają bardzo wiele o postaciach, o problemach, tęsknotach postaci, które gramy. Jeśli tylko mam poczucie, że te sceny są tak samo ważnymi scenami jak te nierozbierane, to się wtedy na nie godzę. Nie godziłabym się na nie, jeśli te sceny byłyby wyłącznie po to, by po prostu pokazać na ekranie kawałek nagiego ciała, kiedy czułabym, że jestem przedmiotowo potraktowana przez scenarzystów czy reżysera. Wtedy nie ma mowy, ale kiedy trzeba służyć historii, to nagość jest takim samym kostiumem jak każdy inny." (RMF Classic)
- Kinga Preis - "W „Czterech nocach z Anną” jesteś bardzo zmysłowa. Piotr (mąż) nie ma nic przeciwko twoim scenom rozbieranym? Nie. Pokazuję tam jedynie nagą pierś. Reżyser i operator, Adaś Sikora, dbali, bym się czuła komfortowo. Miałam poczucie, że mogę pokazać w tym filmie wszystko. Bo to było w sprawie tego filmu, a nie po to, żeby ekscytować widza golizną. Ciało dla aktora jest takim samym instrumentem jak serce, oczy czy ręce. Ale myślę, że w Piotrze jest lęk – i to dotyczy wielu partnerów aktorów, i damskich, i męskich. Oni nigdy nie wiedzą, czy emocje, które aktorzy okazują w życiu codziennym, nie są zagrane. Boją się, że można przeciwko nim wykorzystać umiejętność płaczu, śmiania się, kokietowania, złości. Taki związek wymaga ogromnego wzajemnego zaufania." (Gala)
- Anna Przybylska - "Nie rozebrałabym się, gdyby to było rozbieranie dla samego rozbierania. Miłość uwieńczona stosunkiem jest uzasadniona, poza tym pracowałam z profesjonalistami." (Onet.pl)
- Grażyna Szapołowska - "Jakie jest Pani zdanie na temat erotyzmu w filmach, scen rozbieranych, itp.? Jaki jest Pani stosunek do tego typu rzeczy? Mój stosunek jest ... profesjonalny. Jeżeli tak pani rozumie chodzenie do pracy, to owszem. Sprzedaję swój czas, swoje umiejętności......swoje ciało też? Jeśli otrzyma Pani kolejną propozycję zagrania roli, która wymaga pokazania się nago? Jestem przecież aktorką. Rozbierałam się już przed kamerą i nic złego w tym nie widzę. Jeśli rola tego wymaga, to czemu nie. A lubi Pani swoje ciało? Umiarkowanie tak. Ma wady, jak każde ciało." (czat plejada.pl)
- Magdalena Waligórska - "Od czasu do czasu dostaję takie propozycje, ale ich nie przyjmuję. Nie widzę powodu, by niepotrzebnie rozbierać się dla potrzeb filmu. Jednocześnie mam bardzo duży szacunek dla aktorów, którzy to robią, bo czasami nagość bardzo wzbogaca treść sztuki albo filmu. Pisałam niedawno pracę magisterską na temat nagości w teatrze. Zainteresowało mnie to, czy aktorzy odczuwają skrępowanie. Bo przecież rozebranie się na scenie wiąże się z przełamaniem siebie." (Super Ekspress)
- Magdalena Wójcik - "Do pewnych rzeczy się powoli dojrzewa z wiekiem i się trzeba z tym po prostu oswoić." (Dzień Dobry TVN)